Muzyka łagodzi obyczaje – o tym wie każdy, kto w chwili stresu lub zdenerwowania włączył swoją ulubioną płytę i na moment odpłynął w inną rzeczywistość, zapominając o codziennych problemach i kłopotach. Bo jest w tym dużo prawdy: śpiew i dźwięki instrumentów mają zbawienny wpływ na nasze zdrowie psychiczne, wpływając pozytywnie nie tylko na nas, ale i na nasze otoczenie.
Muzyka a hormony
Muzyka i śpiew to fale akustyczne o określonej częstotliwości i amplitudach, docierające do nas dzięki drganiom cząsteczek powietrza. Drgania te rozdzielone są ciszą, która jest w kompozycji lub śpiewie równie ważna, jak sam dźwięk. W ten sposób obcujemy z przemyślaną, spójną konstrukcją, wędrującą do naszych uszu, a później do mózgu. Czy obecność dźwięków może oddziaływać na nasze samopoczucie? Naukowcy twierdzą, że tak. Okazuje się, że muzyka w istotny sposób wpływa na związki chemiczne odpowiedzialne za odczuwanie przyjemności. A są nimi enkefaliny, dopamina („przekaźnik przyjemności”), adrenalina i serotonina („hormon szczęścia”). Oprócz tego słuchanie muzyki zmniejsza proces wydzielania kortykotropiny i kortyzolu, czyli hormonów związanych ze stresem. Dlatego, dzięki muzyce, nasz układ nerwowy i odpornościowy czuje się znacznie lepiej, a my ograniczamy negatywny wpływ kortyzolu na nasze ciało i mózg i – dodatkowo – wywołujemy zastrzyk oksytocyny, która stabilizuje reakcje naszego organizmu. Stąd też niektórzy chirurdzy, wykonujący skomplikowane operacje, puszczają pacjentom muzykę, dzięki temu zmniejszając w ich organizmach stężenie tzw. interleukiny 6 i w ten sposób obniżając stan zapalny chorego organizmu.
B.A